www.pyrkiwpodrozy.com. Wszelkie prawa zastrzeżone.

pyrkiwpodrozy.com

Powrót do Relacji

Galeria zdjęć:

 

Relacja:

Wyprawa do Gruzji IX 2011

Nasza trasa

Nasza trasa wyglądała następująco : Tbilisi - Mestia - Batumi - Tbilisi - Telavi - Sighnaghi - Tbilisi. 

 

Przygotowania

Podróż do Gruzji we wrześniu 2011 była dla nas bardzo wyjątkowa, gdyż pierwszy raz jechaliśmy z naszą córką - Alicją. Alicja w dniu wyjazdu skończyła 6 miesięcy. W związku z tym przygotowania przebiegały nieco inaczej niż zwykle - trzeba było wszystko dokładniej zaplanować, od pakowania plecaków po trasę i środki transportu. Skończyło się na tym, że mieliśmy jeden duży plecak 17 kg i dwa małe plecaki jako bagaże podręczne - po ok. 3 i 5 kg - tak więc w miarę niedużo. Spora część bagażu należała do Alicji.

 

Podróż

Lecieliśmy LOTem bezpośrednio z Warszawy do Tbilisi. Na lotnisku spędziliśmy kilka godzin, czekając na samolocik do Mestii. Samolocik a nie samolot - gdyż była to malutka maszyna, na 18 ściśniętych osób. Bilety były załatwiane przez znajowego Gruzina, ciężko jest je kupić. Na dany miesiąc bilety są sprzedawane dopiero w tym samym miesiącu - tak więc na 6-go września można było kupic dopiero 1-go. Podróż samolocikiem niezapomniana - rzucało, huczało, bujało. Na szczęście Alicja dzielnie zniosła tą godzinę, zaczepiając nawet z uśmiechem współpasażerów.

 

Mestia

Duży plus - kwatera z jedzeniem. Pyszności, dużo do wyboru i naprawdę smacznie. Duży minus - moment w którym bylismy w Mestii - była dosłownie rozkopana, w trakcie wielkiego remontu, który zmieni tą miejscowość nie do poznania. Widoki świetne na ośnieżone szczyty, warto przejść się po okolicznych wioskach. Autostop z dzieckiem działa świetnie - za każdym z 4 razów gdy łapaliśmy, zatrzymał się pierwszy przejeżdzający samochód :) Dwa razy był to wielki ciężarowy Kamaz, raz super wypasiony Land Cruiser nadzorcy budowy nowej drogi. Oswajamy się z podróżowaniem z dzieckiem, pierwsze noclegi i kąpiele w pożyczonej misce. Na koniec pobytu niestety okazało się, że z uwagi na złą pogode nie możemy wrócić do Tbilisi samolotem - musieliśmy więc jechać samochodem do Zugdidi, a później dalej do Batumi. Alicji się taka długa podróż nie podobała, ale daliśmy radę.

 

Batumi

Ładnie, przyjemnie, można pospacerować. W okolicy jest bardzo fajny ogród botaniczny, warto się wybrać. Próbuję tutejszego hitu kulinarnego - Khachapuri Acharuli - bułka z żółtym serem w środku, na wierzchu roztopiony żółty ser, surowe jajko i masło. Dobre :) Alicji wychodzi drugi ząbek. 

 

Tbilisi

W Tbilisi mieliśmy zarezerwowany nocleg - jedyny z całej trasy podrózy. Warto było, gdyż była to kawalerka z antresolą, piętro niżej mieszkali właściciele. Bardzo dobry wybór na pobyt z dzieckiem. Samo Tbilisi jest fajnym miastem, jest sporo do zobaczenia. Ciekawe rzeczy:

  • * wizyta w tradycyjnej łaźni, połączona z masażem. Mega mocny, spiłowali mi chyba pół skóry - ale bardzo fajny, przyjemnie
  • * wesołe miasteczko na wzgórzu
  • * ogromny nowy kościół na prawym brzegu rzeki - świątynia Opatrzności w Warszawie to przy niej pikuś
  • * aleja Rustaveli

Telavi i Sighnaghi

Rejon winnic i starych kościołów. Warto pojechać do winnicy, zobaczyć tunel do przechowywania wina długi na 2 km. Ciekawe jest też Sighnaghi - miasto całkiem odrestaurowane pod turystów, ale sympatycznie to wygląda, taki bardziej europejski klimat dla odmiany. Okazało się, że Alicja, mimo niechęci do jazdy innymi samochodami, bez problemu może jeździć starą Ładą Żiguli. No więc takim jeździliśmy.

 

 

20 maja 2018
2011 Gruzja