www.pyrkiwpodrozy.com. Wszelkie prawa zastrzeżone.

pyrkiwpodrozy.com

Powrót do Relacji

Wyprawa w 100 dni dookoła świata VI-X 2005

Galeria zdjęć:

 

Relacja:

 

Australia i Oceania VIII 2005

Fidżi

Przlicznki walut: 1F$ = 2złKoszt: 53$/dzień/osoba

 

Nadi

Powrót do ciepłych krajów :). Na lotnisku o 6 rano fidżański zespół wita gości tradycyjną piosenką Bula. Autobusem (1 F$/os) dostajemy się do centrum Nadi, gdzie zaczynamy poszukiwania hotelu. Jednego opisanego w przewodniku już nie ma, a szkoda bo miał być najtańszy. Wracamy do położonego trochę na uboczu, za mostem, Sunseekers Hotel (30 F$/pokój). Już na dzień dobry namawiają nas żeby wycieczki do wiosek i wszystko co zamierzamy robic rezerwować u nich. Planowaliśmy wypożyczyć motor i na własną rękę dojechać do wiosek w głębi lądu. Okazuje się, że nie ma takiej możliwości - brak jest wypożyczalni motorów o której mowa w przewodniku, co więcej na naszą trasę potrzebny jest samochód terenowy. Następuje zmiana planów - w kwestii wyprawy do wioski jesteśmy zdani na agencję turystyczną.Podczas spaceru po mieście podchodzi do nas mieszkaniec Fidżi. Kiedy mówimy mu, że szukamy czegoś do jedzenia w rozsądnej cenie, prowadzi nas do taniej lokalnej restauracji. Jemy tu pyszną rybę w mleczku kokosowym (4 F$). Porcje są tak duże, że nie dajemy rady zjeść wszystkiego. Próbujemy też lokalnych ziemniaków kasawa i stwierdzamy, że nasze są lepsze. Później zostajemy przywitani na wyspach tradycyjnym napojem lekko odurzającym sporządzonym ze sproszkowanych korzeni kavy. Picie kavy jest całą ceremonią, jest osoba prowadząca, która odmawia coś na wzór modlitwy. Przed każdą miseczką, kava podawana jest w łupinach kokosa, trzeba klasnąć raz, powiedzieć Bula, a po wypiciu klasnąć trzy razy na znak podziękowania. Po skończonej ceremonii zostajemy zaproszeni do sklepu, spodziewaliśmy się, że tak skończy się spotkanie na ulicy, gdzie kupujemy amulety. Oczywiście nie są to najtańsze wisiorki. Mimo wszystko nie żałujemy spotkania - dowiedzieliśmy się trochę o Fidżi, a do tego już po kilku godzinach zostaliśmy przywitani napojem, którego bardzo chcieliśmy spróbować.Rezerwujemy wycieczkę do wioski Nubuleva (75 F$/os), prom na wyspy (90 F$/os) i dwa noclegi na jednej z wysp (95F$/2 os). Po 17 zaczynają zamykać niektóre sklepy, a o 18 większość jest już zamknięta. Trochę nas dziwi, że miasto na turystycznej wyspie zamiera tak wcześnie.

 

Nubulevu

Przyjeżdża po nas samochód terenowy z dwoma młodymi mieszkańcami Fidżi, to oni zabierają nas na wycieczkę. Zajeżdżamy na rynek po owoce na nasz lunch. Przy okazji kupujemy kavę w proszku, którą zgodnie ze zwyczajem należy dać dla szefa wioski. Kilkanaście kilometrów za Nadi zaczynają się górki, pod które jest w stanie pojechać tylko samochód z napędem na cztery koła. Po drodze zatrzymujemy się aby z góry podziwiać pobliskie wyspy. Lunch jemy nad małym wodospadem, a później jedziemy do wioski, gdzie witają nas kavą. Tym razem pijemy trochę więcej, mimo tego jedynym efektem jest lekko drętwiejący język. Mówią nam, że trzeba wypić całą misę żeby poczuć działanie.Zostajemy oprowadzeni po wiosce. Okazuje się, że to jedna wielka rodzina (ok. 200 osób), na czele której stoi chief.Wracamy do miasta, żeby zrobić zakupy zanim wszystko zamkną. Zaopatrujemy się w Fiji Beer (3 F$), które sprzedają w nietypowych dla nas 750 ml butelkach.

 

Yasawa Group

 

Nacula

Po 9 odpływamy katamaranem w stonę wybranej przez nas wyspy Nacula. Jest to jedna z ostatnich wysp - nasza podróż trwa przez to ponad 4 godziny. Do samej wyspy docieramy motorówką, którą wysyłają ośrodki. Jako jedyni idziemy do Nabua Lodge, pozostali mają rezerwację w Melbravo. Na miejscu okazuje się, że nie wiedzieli, że mamy przyjechać. Nie mieli pojęcia o rezerwacji. Nie ma aktualnie wolnych bure bez łazienki - takiej jak zarezerwowaliśmy, więc za tą samą cenę dostajemy domek z łazienką.Zostawiamy rzeczy i idziemy na plażę. Woda jest ciepła i ma cudowny kolor. Akurat jest przypływ, więc nasz spacer po plaży musi się ograniczyć do najbliższych okolic. Wieczorem po kolacji jesteśmy przywitani przez pozostałych wczasowiczów i właścicieli ośrodka tradycyjną piosenką Bula. Mile nas tym zaskakują. Później przysłuchujemy się piosenkom i grze na gitarze mieszkańców wyspy. Cała impreza jest oczywiście suto zakrapiana kavą. Po śniadaniu idziemy na plażę przy ośrodku Oarsman's Resort, jest to możliwe tylko dzięki niskiemu stanowi wody.Plaża okazuje się cudowna. Jest większa od naszej, a na dno porasta mniej roślin. Woda jest krystalicznie czysta i już po kilku krokach wgłąb widzimy pływające na wyciągnięcie ręki ryby. Wracamy na lunch i resztę dnia spędzamy na hamaku. Wakacje!Wieczorem po kolacji uczymy się tańca, a później jest ognisko na plaży.Następnego dnia pogoda się psuje, a akurat dzisiaj mamy płynąć na reef jumping - pływanie nad rafą z maską i rurką. Rafa jest cudowna, zamieszkana przez mnóstwo nieznanych nam ryb. Kształy koralowych formacji są niesamowite. Niestety zaczyna padać, robi się chłodno. Nie tak łatwo wskoczyć do wody.Po południu płyniemy na Nanuya Lailai - pobliską wyspę, aby spędzić tu kolejne dwa dni.

 

Nanuya Lailai

 

Niestety prawie cały czas pada, z małymi tylko przerwami. Idziemy na spacer zobaczyć Błękitną Lagunę - plażę, z której słynie ta wyspa. W drodze powrotnej bardzo mokniemy. Resztę dnia spędzamy w naszej bure, bo pada już na dobre. Na wyspie jest spokojniej i panują inne zwyczaje niż na Naculi. Nie ma przedstawiania się, witania nowo przybyłych, wspólnych wieczorów. Następnego dnia na niebie pojawiają się przejaśnienia, jest więc nadzieja na trochę słońca. Do południa czytamy i planujemy dalszą podróż. Po lunchu wypożyczamy maski (5F$) i idziemy na Błękitną Lagunę. Wylegujemy się na plaży czekając na przypływ, gdyż na razie rafa wystaje ponad wodę. Wychodzi słońce, robi się znacznie przyjemniej. Pływamy nad rafą - jest ładna i jest trochę ryb, nie jest jednak tak duża i urozmaicona, jak ta, którą widzieliśmy na reef jumping. Dzisiaj pełnia, widzimy jak księżyc wschodzi nad oceanem - widok niezapomniany.Pogoda robi się piękna szkoda tylko, że akurat dzisiaj po lunchu musimy wracać do Nadi. Ostatnie chwile na wyspie spędzamy na plaży. Po południu płyniemy do Nadi, skąd następnego dnia rano wylatujemy do Nowej Zelandii. 

 

 

Przejdź do relacji z Nowej Zelandii:

07 maja 2018
2005 [RoundTheWorld] Fidzi